Tekst: Jerzy Czech
Muzyka: Przemysław Gintrowski
Wykonanie: Przemysław Gintrowski
Przez Plac Saski czerkieskie sotnie pędzą
A przed Zamkiem sto ognisk dzisiaj płonie.
Jak pan robi to, Wasza Ekscelencjo,
Że po każdej nienawidzą cię stronie?
Pan, margrabio, nie myślisz na rozkaz,
Więc u cara toś już podejrzany:
Nie uwierzy Petersburg ani Moskwa
Polakowi, co własne ma plany.
Pan margrabia wciąż kroczy po linie,
Niebezpiecznie tak wysoko chodzić.
Przecież klęska go w końcu nie ominie,
Bo ma pecha, kto tutaj się rodzi.
Twej pogardy nikt ci nie wybaczy.
Myśmy ciemni, zapalni i łzawi,
A tyś dumny tyś z nami nie raczył
W narodowym barszczu się pławić!
Po co w twarze logiką nam chlustasz?
Nie czytaliśmy Hegla, Jaśnie Panie!
Dla nas Chopin, groch i kapusta,
I od czasu do czasu powstanie.
Pan margrabia wciąż kroczy po linie,
Przepaść z lewej i przepaść po prawej.
Jeśli z ręki rodaka nie zginie,
To z urzędu odejdzie w niesławie.
Tyle pracy, panie hrabio, i na nic,
Nadaremna ta branka w rekruty.
Będzie to, co ma być my zwyczajni:
Bój bez broni, katorga i knuty!
Pan narodu, margrabio, nie zmienisz,
Tu rozsądku rzadko się używa.
A jedno, co naprawdę umiemy,
To najpiękniej na świecie przegrywać!
Pan margrabia wciąż kroczy po linie,
Choć niezgrabny i posturę ma dzika.
A gdy spadnie, to zyska jedynie
Miano zdrajcy zamiast pomnika.
Że spadłeś to zwykły los polski,
Każdy w końcu z liny tej spadnie.
Tylko czemuś zapomniał, Wielopolski,
Że upadać też trzeba ładnie!