-Поиск по дневнику

Поиск сообщений в cillenmaka

 -Подписка по e-mail

 

 -Статистика

Статистика LiveInternet.ru: показано количество хитов и посетителей
Создан: 18.12.2020
Записей: 5
Комментариев: 0
Написано: 5





Informacje o grze FIFA 21 PC

Пятница, 12 Февраля 2021 г. 02:42 + в цитатник

Nastała jesień, to moment na inną odsłonę serii FIFA. Jak co roku, ekipa EA Sports prezentuje najnowszą wersję swojej popularnej, sportowej serii sztuk oraz znowu idealnie dopasowuje do niej doskonałe powiedzenie Kazimierza Górskiego. Bo seria FIFA, tak jak i jedna piłka nożna, zatem w wielkim stopniu ciągle ta jedyna gra. https://www.downloaduj.pl/

W kształcie kojarzącej się premiery konsol kolejnej generacji i niezbyt urodziwej, budzącej duże kontrowersji okładki, do sklepów odkrywa nowa odsłona serii FIFA, tym łącznie z punktem 21. W procesu tych tygodni odsłoniliśmy wam sporo tajemnic połączonych z kolejną produkcją studia EA Sports – same z wieści były trafione, inne zdecydowanie mniej, a kluczowych, z artykułu widzenia gracza, różnic po prostu brakowało. Jeżeli planujecie, że w ostatniej odsłonie gry "Elektronicy" zdołali nas czymś zaskoczyć, to trudno (albo stety) musimy was rozczarować. Wyraźnie widać, że pod wieloma względami EA Sports postanowiło wziąć graczy na przeczekanie, zapewne do wersji na konsole PlayStation 5 i Xbox Series X. Bo choć zmian nie brakuje, to w znacznej większości tworzą one niski wpływ na rozgrywkę.

Tryb fabularny powinien dotrzeć do kosza

A zacznę – dość przewrotnie – od momentu, którego formuła w układzie serii FIFA chyba bezpowrotnie się wyczerpała. Mowa o systemie fabularnym, który po raz kolejny przypadł do prac studia EA Sports. I – co tu dużo mówić – to prosty, sztampowy zapychacz. "Debiut" to prosta relacja z cyklu "od niczego do bohatera" trwająca ledwie 2-3 godziny z wykorzystaniem trybu Volta, w której pojawiają się znane piłkarskie postaci (z Kaką na czele). Oraz… w odpowiedzi to by było na końcu.

Nie usłyszcie mnie źle, ale dawało mi się, że ekipa EA Sports zdążyła już zrozumieć, że tryb fabularny to czynnik, który raczej nie sprawdzi się w tak prostym wydaniu. Wbrew to deweloperzy znów przyjęli się próby zaoferowania nam fabuły rodem z familijnego, amerykańskiego kina klasy "B". Niepotrzebnie, ponieważ na obecny sposób po prostu szkoda czasu. Nie znajdziemy tutaj nic nowego, a oglądanie rozwleczonych przerywników filmowych jest grą wątpliwej jakości.

Rozbudowana gra to strzał w dziesiątkę

Sporo zmian pojawiło się za obecne w stylu kariery – tutaj znakomitą większość spośród nich ważna napisać na atut, choć trudno te stwierdzić, że są to nowoczesne pomysły. EA Sports zdecydowało się bo na powrót do rozwiązań znanych choćby z odsłon sprzed kilkunastu lat, choć trzeba przyznać, że przekazało je na teren FIFA 21: Edycja Legacy nad wyraz sprawnie. Mowa tu głównie o rozszerzonej symulacji spotkań, w trakcie jakiej potrafimy już wskoczyć do turnieju w pewnym czasie oraz równie szybko powrócić do animacji obrazującej przebieg spotkania. Nie brak więcej możliwości zmiany strategii w trakcie symulacji, a całość przypomina dość mocno styl graficzny widziany w kolekcji Football Manager. Najważniejsze jest przecież to, że całe narzędzie działa naprawdę sprawnie i bez żadnych problemów.

Ekipa EA Sports wprowadziła także szereg zmian oddających się do treningu, jednak tak właściwie jedyną, jaką warto się zainteresować jest szansa zmiany pozycji młodych zawodników czy i określanie kierunku ich wzrostu. Ustawienia odnośnie reżimu treningowego zdecydowanie o pozostawić pod kontrolą wirtualnego asystenta. Nie sposób zapomnieć również o kolejnych możliwościach transferowych, jak chociażby możliwość wypożyczenia zawodnika z klauzulą pierwokupu, jednak z takich podejść menedżerowie innych drużyn mają bardzo, bardzo rzadko.

Volta bez większych zmian

Cieszy też fakt, że deweloperzy nie rezygnują z wzroście ulicznych meczów Volta. O ile tryb fabularny bez wątpienia można sobie śmiało odpuścić, tak impreza na drogach miast natomiast w halach nadal daje dużo frajdy. Usprawniono przede każdym moduł dryblingu za pomocą narzędzia o firmie Agile Dribbling, co w futsalowych czy ulicznych popisach jest kwestią absolutnie kluczową. Teraz wykonywanie efektownych sposobów jest właściwie prostsze, ale wykonanie skomplikowanej kombinacji nadal wymaga z nas mienia różnorodnych konfiguracji przycisków. Ułatwiono także zagrania piłki pomiędzy nogami – toż wyjątkowo powszechnie używany zwód, który stosuje wielką siłę na boisku, głównie w kontekście zabaw z skromniejszą liczbą zawodników.

Gra tymi nowościami próżno szukać tu większych zmian. Owszem, ekipa EA Sports dołożyła nam kilka nowych aren oraz ulepszyła reakcje widowni na boiskowe wydarzenia, ale toż po prostu ewolucja rozwiązań sprzed roku. Trzeba jednak przyznać, iż na wesele nic nie udało się sknocić.

To ciągle mocno zręcznościowa walka

O ile w testowych wersjach FIFA 21 przyciągał uwagę na fakt, że tempo zabawy uległo zauważalnemu zmniejszeniu, tak finalna wersja gry pokazuje, że jesteśmy do wykonywania z tytułem o bardzo zręcznościowym charakterze. To z pewnej strony dobrze, i z dodatkowej części taktyczna głębia w FIFA to zjawisko, którego w wielu przypadkach niestety że się doszukiwać.

Przede wszystkim cieszy fakt, że twórcy wreszcie zabrali się za problem nadmiernie otwieranych przestrzeni w bocznych sektorach boiska. Niczym niezakłócone rajdy po skrzydłach zatem był symbol rozpoznawczy tej części a na szczęście ten zawód został zauważalnie ograniczony. Boczni obrońcy znacznie sprawniej odpowiadają na bliskie sprinterskie popisy, często podwajając krycie oraz wymagając nas do zwalniania tempa akcji lub te wycofania futbolówki do środkowego sektora boiska. Mnie sam dużo to sprawia – nie odda się ukryć, że po strony ogranicza to używanie bardzo znanego schematu rozgrywania akcji. Oczywiście nadal dużym atutem jest posiadanie dużych, dynamicznych skrzydłowych, choć tym jednocześnie chwila w różnym kontekście.

Podania prostopadłe zbyt często otwierają ulicę do bramy

Deweloperzy polecają się bowiem, że dzięki ulepszonej sztucznej inteligencji komputera, piłkarze lepiej tworzą się w defensywie i trzymają naszych graczy na spalonym. W aktualnym sprawdzeniu istnieje zawsze dopiero część prawdy – faktycznie, ofsajdów jest niewiele dobrze w zestawieniu do poprzednich odsłon, jednak za to zdecydowanie wzrosła skuteczność prostopadłych podań. Raz po raz jesteśmy w kształcie kończyć na prawdziwą pracę po wpuszczeniu naszego reprezentanta w uliczkę, regularnie możemy również zagrać podanie górą, dzięki czemu szybko mijamy nawet dwie formacje oraz otwieramy szybkiemu napastnikowi podróż do bramki.



>

Nadzwyczajna skuteczność tych zagrań to istotna bolączka, bowiem znacznie wzrosła częstotliwość pojawiania się wysokich wyników. W trakcie testów często pojawiały się takie produkty, jak 4:4, 5:3, czy 6:1, a bezbramkowe remisy czy też spotkania "do samej bramki" to zdarzenie, które zauważałem bardzo rzadziej. To dodatkowo efekt wysokiej skuteczności napastników drużyn przeciwnych w pojedynkach tenże na jeden z bramkarzem.

Uwagę zwraca i znacznie ulepszony system wykonywania wślizgów – to rola poprawionej detekcji kolizji pomiędzy zawodnikami, dzięki czemu rywale, których powstrzymujemy takim zagraniem, w technologia realistyczny upadają bądź przeskakują nad obrońcami. Znacznie zwiększono też realizm tzw. rykoszetów... jednak czasem futbolówka otwiera się od zawodników w szkoła iście niedorzeczny. Na wesele są to incydentalne zagrania, podobnie zresztą kiedy oraz dość zaskakujące próby zagrywania piłki przewrotką w ośrodku pola.

Główki zostały utrudnione – oraz dokładnie

Na że warto docenić także możliwość sterowania zawodnikiem aktualnie będącym bez piłki – to atrakcyjne rozwiązanie, które sprawia głębi rozgrywce, ale również sprawia, że przy dużej dynamice zabawy czasami trudno połapać się w perspektywach tworzenia danej pracy. Spośród obecnego urządzenia korzystamy wiec raczej rzadko zaś wtedy zwykle w układzie rozgrywania ataków pozycyjnych.

Ciężej i zdobyć gola uderzeniem z główki zaś istnieje ostatnie zmiana jako specjalnie na plus. W ubiegłej odsłonie system wykonywania strzałów w obecny technologia był aż nadto skuteczny, co nie nie znajdowało się z aprobatą graczy. Teraz, dzięki wprowadzeniu zagrań głową, nad którymi pełniejszą kontrolę, zdobycie takiego gola wymaga zdecydowanie większej precyzji.

Niewielkie zmiany pojawiły się również w tekście trybu FIFA Ultimate Team – jesteśmy szansa skorzystania z systemu kooperacji, nie brak oraz innych wydarzeń oferujących dodatkowe godziny zabawy. Warto również zwrócić uwagę na drogi moduł zakładania domowego stadionu, natomiast stanowi ostatnie rozrywka na dalekie tygodnie, jeżeli nie na miesiące gry. A tymczasem tak o to idzie deweloperom – aby utrzymać graczy przy FUT jak najdłużej. Plus to, jak zwykle, powinno się udać.

FIFA wciąż potrafi zrobić wrażenie pod kątem graficznym

Graficznie FIFA 21 PC tradycyjnie trzyma poziom. Tym zupełnie dużo uwagi poświęcono głównie otoczce meczowej, skutkiem czego jest szereg nowych, animowanych przerywników ukazujących obraz z trybun, przywitanie z zawodnikami drużyny przeciwnej bądź też prezentujących dynamiczne najazdy kamery. Wszystko to robi bardzo efektownie, natomiast w zintegrowaniu z oficjalnymi grafikami największych lig na świecie (z Ligą Mistrzów na czele) faktycznie możemy czuć się, jak podczas transmisji telewizyjnej. Tymże wyjątkowo, iż odniosłem wrażenie, że duet Szpakowski-Laskowski dodał do najnowocześniejszej wersje serii FIFA wielu nowych kwestii sprowadzających się do najłatwiejszych zawodników, topowych klubów albo też (wreszcie!) polskiej Ekstraklasy. Więc na pewno cieszy.

I taka jest dziś cała FIFA – rozgrywka w wirtualną piłkę od EA Sports cały czas cieszy, a skoro nie liczą się dla Was zaktualizowane składy oraz styl pracy, to śmiało możecie pozostać przy poprzedniej odsłonie. To wciąż dobra gra, ale drugi rok bez większych zmian bez wątpienia mocno zastanawia. Żyć potrafi powodem do popularniejszej rewolucji będzie debiut konsol nowej generacji, a to na razie tylko oczekiwania. Oczekiwania, które niekoniecznie muszą się spełnić.

FIFA 21: Edycja Legacy debiutuje na PC, PlayStation 4, Xbox One także Nintendo Switch już 9 października. Z zmiany od 6 października dojazd do walki uzyskują posiadacze Edycji Mistrzowskiej.

Wymagania sprzętowe FIFA 21 PC

Minimalne: Intel Core i3-6100 3.7 GHz / AMD Athlon X4 880K 4.0 GHz 8 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 660 / Radeon HD 7850 lub lepsza 50 GB HDD Windows 7/8.1/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i5-3550 3.4 GHz / AMD FX-8150 3.6 GHz 8 GB RAM karta grafiki 4 GB GeForce GTX 670 / Radeon R9 270X lub lepsza 50 GB HDD Windows 10 64-bit


Triki w grze Star Wars: Squadrons

Понедельник, 01 Февраля 2021 г. 17:03 + в цитатник

Star Wars: Project Maverick to puszczenie oczka w ścianę starszych graczy, mających też kultowego Tie Fighter oraz X-Wing Alliance. Lub ten projekt rozgrywki dużo się przyjmie wobec dzisiejszych wymagań graczy?

O ile w Tie Fighter rzeczywiście udało mi się zagrać dekady temu, to nie nie stanowił poważnym fanem tych gier. Przyzwoite, ale jakoś nie przypadły mi do smaku. Do Star Wars: Squadrons podszedłem a raczej neutralnie, ot by zagrać, polatać trochę w multi, zrobić działalność również zapomnieć. Czy Star Wars: Project Maverick pozostanie w mojej opinie na dłużej? Recenzja może liczyć spoilery fabularne. Tekst stanął na podstawie możliwości na Playstation 4.

Star Wars: Project Maverick to kosmiczny symulator walk między innymi ikonicznymi pojazdami z wszelkiej franczyzy. Traktuje to nie tylko filmów, ale również oraz zabaw planszowych, zwłaszcza szukałbym tutaj podobieństw do gry figurkowej Star Wars X-Wing, która polega oczywiście na tymże jedynym co oznaczany tytuł, tylko że pracujemy na tworzycie. W Star Wars: Squadrons zasiądziemy za sterami statków dostępnych dla państwu oraz powstającej właśnie Nowej Republiki. Wszystka część jest dostępne cztery pojazdy należące do indywidualnej odpowiedniej jakości. Mamy myśliwce (X-Wing oraz Tie Fighter), myśliwce przechwytujące (A-Wing i Tie Interceptor), bombowce (Y-Wing oraz Tie Bomber) oraz pojazdy wsparcia (U-Wing i Tie Reaper). Fanom Gwiezdnych Wojen na pewno te samochody są dobrze znane. Gra jest wszelkie znamiona symulatora również chce od nas dobrego zachowania przy dbaniu o prawach fizyki i ruchów w stronie trójwymiarowej. Oczywiście zapewnia to mocne miejsce dla ruchu oraz umiejętności zaawansowanych sztuczek które mogą prowadzić tylko pojazdy kosmiczne bez odpowiedniego, ziemskiego ciążenia. Powiem wprost, system latania w Star Wars: Project Maverick to oczywista przyjemność i niezwykle dopracowany system dający masę radości. Nic tutaj nie mogę stracić. Zwłaszcza, że funkcjonuje nie posiada swojego interfejsu, i wszystkie ważne elementy są przedstawione bezpośrednio na kokpicie naszej maszyny. Robi toż po prostu majestatycznie, jest niezwykle klimatyczne oraz wygodne. Po kilku chwilach w kokpicie wszystkiej z maszyn wiemy wszystko na punkt oznaczeń na desce rozdzielczej. A o dokładnie pamiętać, że wszystek z pojazdów ma nowy kokpit oraz potrafimy się nawet rozejrzeć wokół siebie żeby przyjrzeć się szczegółom. Polecam.



Gra oferuje nam tryb kampanii oraz sieciowy. Możliwe są także rozgrywki przeciwko sztucznej inteligencji. Rozpocznijmy od kampanii fabularnej. Złożona jest ona blisko z czternastu pracy oraz kieruje się na scen po zniszczeniu Gwiazdy Śmierci nad planetą Endor. Mimo utworzenia rządu Nowej Republiki oraz organizacji wojsk Rebeliantów w szeregi Państwa, to role Imperium dalej stanowi potężną siłę zbrojną kontrolującą duże rozmiary galaktyki. Fabularnie działa będzie motywować się na platformie pierwszego prototypu superpancernika Nowej Republiki o nazwie Starhawk. Na przemianę będziemy dostarczać siłami Republiki oraz Imperium aby poznać kulisy tej historii. Zasiądziemy za sterami Eskadry Szpica oraz Eskadry Tytan także będziemy poznawać zasady gry oraz możliwość sterowania każdym statkiem. Kampania istnieje przecież czymś więcej, niż tylko trybem szkoleniowym przed rozgrywkami sieciowymi. Pokażemy się oraz wielu zaawansowanych manewrów (jak np. bardzo odpowiednie ślizganie pozwalające na uniki i duży obrót wokół własnej osi) i zastosowania każdego sprzętu – jego właściwości oraz zalet.

To przecież nieistotne, gdyż kampania to znacznie dobre ciasteczko dla miłośników Gwiezdnych Wojen. Znajdziemy dużo smaczków i faktów z jakich łączymy Gwiezdne Wojny. Będziemy konkurować z Gwiezdnymi Niszczycielami, budzącymi grozę kolosami i wszelki ich klimat niezniszczalności i siły został idealnie przeniesiony do zabawy. Zniszczenie kolosa stanowi dużo gorące oraz trudne, i wszystek błąd skutkuje natychmiastowym zestrzeleniem. Między funkcjami będziemy zarówno wracać do hangaru także na odprawy by posłuchać co stanowią do powiedzenia członkowie naszej eskadry oraz dowódcy. Oczywiście będzie również odprawa przed misją. Same odprawy mają władzę natomiast są naprawdę fajnie zrobione, ale dialogi między postaciami są bardzo słabe oraz przygotowywane na wartość. Chociaż z tamtej strony bardzo polubiłem Shena, weterana który przez gry z rebeliantami stracił wiele dziedzin własnego ciała również stały zastąpione implantami.

Teraz porozmawiajmy o trybie sieciowym i tutaj niestety Star Wars: Squadrons dostarcza nam solidnego kopa w tył. Po kampanii naturalnie powinniśmy przesiąść się do gier sieciowych natomiast na wstępu, w menu wszystko wygląda w pokoju. Mamy elementy kosmetyczne odblokowywane za granie, zadania dzienne a nawet sezony. Jest co robić. Klikam więc multiplayer oraz czuję lekki szok widząc trzy tryby, z czego jakiś jest na wstępu zablokowany. Zostaje mi to albo potyczka z graczami w budowie albo grach na SI. I tutaj kolejne rozczarowanie, ponieważ jesteśmy jedynie sam rodzaj rozgrywek 5v5 podobny w własnym zdaniu do MOBY z latającymi botami. Bitwa flot, skoro naprawdę to się nazywa, liczy na starciu okrętu flagowego przeciwnika. Aby to osiągnąć, należy spełnić nasze okręty uderzeniowe oraz zniszczyć eskortę wroga. Robimy właśnie na zmianę, bo jeśli szturmujący okręt zostanie zniszczony, następuje atak wroga. Rozwalamy tarcze okrętu flagowego, niszczymy jego podsystemy oraz staramy się go stracić nim oni uszkodzą nas. Na początku jest fajnie, ale nagle się zaczynałem nudzić, zwłaszcza z wycieczki na krótką skalę walk. To nawet nie umywa się do walk kosmicznych z Battlefront 2, gdzie maszyn było więcej, umierało się częściej, a oraz oraz do bitwy wracało dużo szybciej. No oraz walka tam była dobrze bardziej rozbudowana, tak toż jak prace jakich stanowiło sporo także brały zróżnicowane cele. Nie oddało się tam nudzić przez dziesiątki godzin zabawy. Tutaj już po trzecim meczu zacząłem ziewać. A najczarniejsze jest bynajmniej to, że twórcy pewnie nie będą wysoko rozwijać gry.

Graficznie gra wygląda dużo dobra. Jak obecnie wspominałem, kokpity są cudowne, tak toż zresztą jak większe jednostki które z nami współpracują czy z jakimi walczymy. Podlatujemy bardzo blisko okrętów flagowych także na zbliżeniu nie widać żadnych nieostrych tekstur. Dużo szczegółów także daleko ładnie wyglądające wybuchy, jest piękne. Udźwiękowienie dodatkowo jest wysoce przydatne, spotkamy stare brzmienia z filmów, a również oraz dużo nowych piosenek. Udźwiękowienie statków to więcej czysta klasyka. Charakterystyczny dźwięk lecącego myśliwca Tie lub dźwięk wystrzału z laserów X-Winga to granie, które pozwala do łez fanów gwiezdnych wojen i zostało złożone z najzdrowszą starannością.

Kolejną zasadniczą zaletą Star Wars: Project Maverick jest wyjątkowo prosta cena, bo grę na Playstation 4 można teraz zakupić w cenie 140 zł. Wszystko to robi, że po prostu warto wygrać w ostatnią grę, nawet jeśli wcześniej nie mieliście do działania z kosmicznymi symulatorami. Star Wars: Squadrons jest względnie przydatny w obsłudze także niezwykle intuicyjny. Przy kampanii Star Wars: Project Maverick bawiłem się dobrze, gra dała mi odpowiednie wyzwanie oraz walory estetyczne. Niestety zatrzymała się tak toż mocno jak zaczęła dodatkowo osiągam jednak nadzieję, że twórcy dadzą nam więcej zawartości w perspektywie. Świetny wpis do przeczytania

Wymagania sprzętowe Star Wars: Squadrons

Minimalne: Intel Core i5-6600K 3.5 GHz / AMD Ryzen 3 1300X 3.5 GHz 8 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 660 / Radeon HD 7850 lub lepsza 40 GB HDD Windows 10

Rekomendowane: Intel Core i7-7700 3.6 GHz / AMD Ryzen 7 2700X 3.7 GHz 16 GB RAM karta grafiki 6 GB GeForce GTX 1060 / 8 GB Radeon RX 480 lub lepsza 40 GB HDD Windows 10

Ocena użytkowników 7/10


Cyberpunk 2077 Szczegóły gry

Суббота, 23 Января 2021 г. 22:54 + в цитатник

Teraz gdy Cyberpunk 2077 zawitał pod strzechy, jedni podnoszą go pod niebiosa, oraz drudzy pomstują, na czym świat jest. I ja? Mnie CD Projekt RED wyprowadził z równowagi naprawdę bardzo, że kwalifikuję się na recenzję bez taryfy ulgowej. Na chwilę zapominam o tym, iż to nasz oddział, któremu kibicuję z patriotycznego obowiązku, zapominam, że istniał Wiedźmin 3, zapominam o wszelkiej sympatii, którą posiadam i do producenta, i do bieżącego układu jako takiego…

I czym mnie tak zdenerwowali REDzi? Tym, że po macoszemu potraktowali konsolowców, tym, że kazali mi liczyć z ogrywaniem Cyberpunk 2077 do niedawnej chwili (która dziwnie zbiegła się z publikacją pierwszej łatki), tym, że po przekładanej wielokrotnie premierze wypuścili półprodukt? Uczestników istniałoby dużo, tylko ten ci zirytował mnie najbardziej.

Bo jednak wszyscy chyba pamiętamy ów pierwszy, powyżej wstawiony zwiastun Cyberpunk 2077, gdzie zamiast daty premiery pojawiał się napis „When it’s ready”. Wiele byłem to w bycie wybaczyć REDom, by zobaczyć dopracowany produkt. Tymczasem stawało się zupełnie inaczej. Bo gdyby więc, co trafiło na sklepowe półki, jest „ready”, to ja mówię głosem Michała Żebrowskiego.

Night City w poziomie, w dziale dodatkowo w głąb

Cyberpunk 2077 to tytuł, którego po tych ośmiu latach nie trzeba obecnie że nikomu przedstawiać. A przecież każdy zarys tła historycznego przydałby się, żeby lepiej zrozumieć twórców. Bo czym stanowi wtedy uniwersum, które odkładają na ekrany naszych pieców i telewizorów?

Przede wszystkim to cyfrowa adaptacja papierowego erpega o określi Cyberpunk, którego autorem był Mike Pondsmith (pracujący zresztą i przy Cyberpunk 2077). Gdyby zaś sięgnąć głębiej, doszukalibyśmy się inspiracji filmem Ridleya Scotta - Łowca Androidów, a jeszcze powiązań z takimi tuzami literackiego gatunku sci-fi jak Williams, Gibson czy Morgan.

Mówimy zatem o dystopijnym świecie przyszłości, w jakim wszechpotężne korporacje zrzucają na siebie atomówki, ludzkość umieszcza się w szerokich metropoliach, a środkiem na pełne zło są cyber-wszczepy także kolejne modyfikacje ciała. W wyprawa do takiego właśnie fascynującego, tylko i znacznie mrocznego świata udałem się wraz z CD Projekt RED. No, i trzeba więc dać twórcom Wieśka, że Night City, moloch na wybrzeżu Pacyfiku, jest miejscem, w jakim tak można się zagubić.

To miasto urzeka wszystkim – od industrialnych doków, przez luksusowe biurowce, aż po zapuszczone speluny. Zewsząd błyska po oczach neonami, wabi gwarem zatłoczonych ulic, trąbi klaksonami aut również ryczy ich silnikami. To miejscowość, kiedy już raz mnie pochwyciło, to zbyt nic nie chciało puścić.



Oraz za to chodzą się REDom olbrzymie brawa . Stworzyli metropolię, jaka jest wielka i zajmująca. Mapa naprawdę robi wrażenie swoim rozmiarem, oraz do Night City zbudowano jak chodzi nie jedynie w okresie, tylko także w dziale. Co to świadczy? A zatem, że mnóstwo tu tuneli, estakad, wiaduktów, wind, przejść na dachy… Wszystko to stawia nie lada labirynt – ciasny, duszny i dobrze oddający atmosferę gigantycznej aglomeracji.

To znaczenie po prostu ma siłę – dodatkowo tymże jednocześnie przedstawiam nie w grupach przestrzennych, ale metaforycznie. Sprzedaje się, że każdy zaułek, każdy rynek oraz każdy stragan na tymże rynku uznaje za sobą dłuugą oraz atrakcyjną historię.

Niestety, Night City nie zawsze wygląda tak dobrze, kiedy w obecnym obrazie. Osobiście ogrywałem Cyberpunk 2077 w możliwości konsolowej oraz niekiedy lokacje objawiałyby się naprawdę dobrze, jednak w zaskakująco wielu czasach drogi były pustawe, samochody przejeżdżały nimi z rzadka, a gwar rozmów cichł, jak gdyby oraz w niniejszym wirtualnym świecie epidemia zmusiła ludzi do pozostania w lokalach. I, co tutaj dużo mówić, to wyjątkowo psuło klimat.

Nie technologia nie wspomnieć oraz o graficznych deficytach wersji konsolowej. Deszcz, jaki mógł stanowić bardzo przyjemny, patrzał na moim PlayStation 4 nijako, klockowate bryły zastępowały złożoną architekturę, a asfalt wyglądał jak prawdziwa szara plama, po której śmigało moje auto.

Cały czas miałem poczucie, że jeżdżę lub chodzę po szerokim i arcyciekawym świecie, ale i wciąż musiałem się domyślać, kiedy mógłby on przypominać, gdyby został zrobiony jak trzeba. Oczywiście, wrażenia moich redakcyjnych kolegów z wersji pecetowej są o niebo lepsze, ale… cóż, trudno, aby się opierał na cudzych odczuciach!

Brawa dla scenarzystów

Inna myśl to scenariusz. On, oczywiście, nie podlega żadnym rygorom technicznym, bo niezależnie od sprzętu czy wydajności, przeważnie będzie taki tenże. I tu REDzi odwalili kawał dobrej prace. Części są niesamowicie atrakcyjne również od wejścia budzą sympatię (bądź antypatię – razem z zamysłem pisarzy). Dialogi z zmianie to wartkie wymiany zdań, w których dowcipy przekładają się z ciętymi ripostami.

To jedno dotyczy ponadto nie tylko wątku głównego, ale także zadań pobocznych. Znajdą się wprawdzie nudnawe zapchajdziury, jednak dużo z tych misji i zajmuje, również zaskakuje. Prawie w każdej z nich stanowi każda tajemnica oraz zwrot akcji. I suma zatem nie pozwala pominąć żadnego wykrzyknika, jaki na mapie oznacza rzecz do zastosowania.

Ba! Mało tego! Scenarzyści tak właściwie wywiązali się z zadania, iż był taki element, że rzeczywiście chciałem „spalić to miasto”, jak mówi najsłynniejszy slogan reklamowy. Obudzić we mnie takie emocje jednym fabularnym twistem? No, no, szacunek! darmowe gry na pc

Ramię w ramię ze pięknym scenariopisarskim warsztatem idzie polska lokalizacja. Teraz po pierwszych chwilach spędzonych w atrakcji nie miałem pomysłu przełączać się na grupę angielską, choć taki był mój pierwotny zamysł. Wtedy nie słyszałem tak dobrze wykonanego dubbingu. Natomiast nie mówię tylko o Michale Żebrowskim, chociaż on, rzecz jasna, też wywiązuje się ze własnej roli popisowo.

Kawał świetnej roboty wykonany przez scenarzystów imponuje tym bardziej, że Cyberpunk 2077 to praca naszpikowana wyborami – tak dialogowymi, kiedy również fabularnymi. Niemal wszą misję można poznać na chwila sposobów, i każdy z nich toż oryginalna wersja opowieści.

Postacie niezależne pamiętały moje przeszłe wole również zawierały do nich w rozmowach, a wszystka alternatywna ścieżka (w relacji od tego, czy rozwiązywałem problem negocjacjami, skradaniem się czy, dajmy na ostatnie, siłą ognia) otwierała przede mną niesłyszaną dotąd narrację.

Także jak fabuła, tak oraz treść naszego bohatera, a wraz spośród nią jego wzrost, toż wyjątkowo charakterystyczna potrzeba. Znalazłem tu kilka punktów wyjścia dla opowieści, masę różnych ścieżek, talentów, umiejętności... Tylko również tutaj nie brakło paru „ale”.

Mój V jest poważniejszego

Zatrzymajmy się na chwilę do początku zabawy. Na wejściu jest bowiem kreator postaci. Ważną pracą, jaką powinien się zająć, to projekt bohatera. Możliwości jest tu sporo, natomiast nie stanowi to może nie oczywiście jak rozbudowane urządzenie do „tworzenia” wirtualnego ciała.

Trzeba jednak wspomnieć przy tej szansy, że Cyberpunk 2077 przełamuje stereotypy i idzie na budowanie strony transpłciowych, a nawet unika określenia „płeć”, tak przecież taniego w kolejnych produkcjach. No i oczywiście, faktycznie, można sobie wybrać najdroższe także najzdrowsze genitalia na świecie. ;)

Jak już zdecydujemy się na wszelkiego pięknisia lub maszkarona, przechodzimy do wyboru atrybutów. Również tu zabierają się schody. Jednak na wstępie nie wygląda wtedy na bardzo kompleksowy system, a gdy już zaczynamy rozwijać osoba w trakcie kampanii, wyłażą na wierzch pewne niuanse. Po prawdzie, stanowi ich całkiem sporo.

Jesteśmy bowiem klasyczny system zdobywania doświadczenia oraz pracowania atrybutów (tradycyjnie – to „staty” naszej skór). Ale prócz obecnego są też energie i atuty. Te główne to nauki, które zmieniają w zależności z tego, jaki system gry obierzemy. Jeżeli będziemy zabijać przeciwników po cichu, wbijemy okres w liczb „skradania”, jeśli zaś powłamujemy się kilkoro do oprogramowania, podbijemy sobie „naruszanie protokołu”.

Za jakiś taki skok naszych zdolności dostajemy bonusy do statystyk i łatwość zakupu atutów. Te jedyne to takie „perki” pogrupowane w mało drzewek. Brzmi to trudno? No i efektywnie, moim zdaniem jest nawet nazbyt złożone. Trochę zbyt dużo grzybów w tym barszczu.

Co gorsza, wykonywa nie tłumaczy klarownie, co do czego służy natomiast na czym liczy „lewelowanie” V. Wielu spraw musiałem domyślać się sam, szukać w Internecie, aby znaleźć ich opis albo prosić Macieja o ochronę, bowiem on przezornie kupił zawczasu oficjalny przewodnik po Cyberpunk 2077. Mimo tego, właśnie nie mam absolutnej pewności, czy dobrze widzę na przykład taką profesja jak „zimna krew”.

Niby to wszystko fajnie, jak dużo możliwości, niby wszystek z atrybutów jakoś się w atrakcji przydaje i, co znacznie, dodaje nowe możliwości dialogowe, ale podejrzewam, że tylko za innym czy trzecim rozwiązaniem do Cyberpunk 2077 zdołam w szerocy świadomie rozwijać swoją sytuacja. Zwłaszcza, że reset jest dodatkowy, ale dotyczy tylko atutów, pozostałe statystyki staną ze mną do celu tej rozgrywki.

Same „staty” to aczkolwiek nie wszystko, na wstępie rozgrywki do wyboru jest więcej jedna ze ścieżek, a to przeszłość bohatera. Tutaj jesteśmy trzy możliwości: Nomada, Punk i Korpo. One z zmiany warunkują to, w którym miejscu rozpoczniemy grę i jako będą czekały swoje pierwsze chwile z Cyberpunk 2077.

Osobiście wybrałem drogę Punka, a zatem chłopaka z ulicy, który potrafi mocną stronę Night City i tworzy swoją historię w barze, gdzie kumpel barman występuje go o pomoc. Brzmi to niemało sztampowo i, prawdę mówiąc, te pierwsze pół godziny czy godzina jakoś mnie nie porwały.

Poza samym początkiem rozgrywki, wybrana ścieżka determinuje te wiedzę naszego bohatera o świecie i opcje dialogowe proste w poszczególnych rozmowach. Ogólnie rzecz ujmując, to trojakie rozpoczęcie działalności stanowi dużo udane, natomiast nie ma co się nim zachwycać. Żadna to rewolucja w myśleniu rozgrywki.

Tak tak, a kiedy teraz o braku rewolucji mowa... Uważało nie być ani pojęcia o Wiedźminie, jednak trochę potrzebuję do niego nawiązać, bo, niestety, płaci się, że CD Projekt RED w podstawowym stopniu osiadł na laurach.

Jeden karabin na potwory, inny na ludzi

Pamiętam swoje pierwsze chwile z Wiedźminem 3 i powtarzam sobie, jak pomyślałem wtedy: takiej gry więcej nie było! Niestety, ani przez okres nie przyszło mi toż do osoby w kontekście Cyberpunk 2077. Dlaczego? Tak dlatego, iż więc w zasadzie kopia Wieśka przeniesiona w świat przyszłości.

Konstrukcja zadań, sposób, w który kierowana jest narracja, działanie ekwipunku, „przywoływanie” auta, nawet wygląd mapy oraz serwisu… Wszystko to nasuwa bardzo łatwe powiązania z ostatnią produkcją REDów. Trudno to informować o właściwej rewolucji – ona istnieje co wysoce fasadowa.

No ponieważ potrafiło się wydawać, że podejście CD Projekt RED do ich kolejnego projektu musiało być oryginalne, jeżeli zdecydowali się na stronę pierwszoosobową, na mechanikę strzelania, na wprowadzenie pojazdów. Potrafiło się tak robić, tylko że…

Po pierwsze żaden z ostatnich elementów nie jest Pan rozumie jak nowy. Wszystko to istniałoby szybko w innych produkcjach (nawet hakowanie do złudzenia przypomina serię Watch Dogs). A po drugie żaden z nich nie został stworzony bezbłędnie. Model drogi oraz kolizji mocno zawodzi, niesienie ze broni jest toporne, skradanie wpływa na słowo honoru…

Co tu dużo mówić, dostaliśmy Wieśka zmieszanego z GTA i paroma innymi tytułami. Tak można aby podsumować Cyberpunk 2077. Zespół, który stosowałem nowe trendy, wymienia się w plagiatora… Zaś w najatrakcyjniejszym razie w autoplagiatora. Szczególnie to poważne.

Cyberpunk 2077 – czy warto kupować?

Konia z urzędem temu, kto udzieli zbornej reakcje na to badanie! No, ale zacznę to stworzyć, taka moja rola! Mógłbym, oczywiście, pojechać na łatwiznę i krzyknąć głosem kibola, z biało-czerwonym strzałem w oczach: Polacy, nic się nie stało! REDzi, jesteście piękni, zrobiliście dobrą grę, a wszystkie błędy wybaczę Wam, bo Wiedźmin, Kraków i Michał Żebrowski!

Zapowiedziałem a na starcie, że naprawdę nie zrobię. Bo rzeczywiście jest taka, iż na Fallouta 76... Tak, dobrze przeczytaliście, porównuję Cyberpunka do Fallouta 76! Tak zatem na Fallouta 76 pomstowaliśmy, kiedy się dało, a Cyberpunkowi chcemy odpuszczać. Oczywiście, ten jedyny tytuł jest wiele ciekawszą muzyką niż kalekie dziecię Bethesdy, tym chociaż w jakimś te dwie prace są do siebie łudząco podobne. Choruję na bada ich stronę techniczną.

A a bez taryfy ulgowej – Cyberpunk 2077 to półprodukt, głównie w klasy konsolowej. Wydawano nam czekać osiem lat na bubel, który ociera się o granicę grywalności. Co znacznie, przecież lwia część graczy wciąż czerpie z konsol poprzedniej generacji – ba! zwłaszcza w możliwości podstawowej, - i tam pojawia się najwięcej błędów.

Grafika przyprawia miejscami o mdłości, a klatki przy każdej większej części idą na łeb na szyję. Na wesele w kategoriach na PlayStation Pro oraz Xbox One X jest dużo, jeżeli chodzi o optymalizację, tym niemniej nawet posiadacze lepszych konsol nie ustrzegą się przed wszą masą bugów. O wersji dedykowanej konsolom następnej generacji nic na razie nie można stwierdzić, bo trzeba na nią zaczekać do dawnego roku. Jak długo dokładnie? To trudno przewidzieć, bo z pewnością wybór będzie tworzyło łatanie obecnych edycji Cyberpunka.

A obecnych istnieje niewątpliwie MNÓSTWO. Jestem na nauk postacie wijące się w niekontrolowanych spazmach, kawałki obiektów lewitujące w powietrzu, szwankujące ekrany zakupów również sprzętu, znikające przedmioty, zawodzący autozapis, milknący dźwięk… Kobiety i Panowie, Night City nie trzeba palić, ono jedyne się rozpada!

Jeszcze wcale nie widziałem takiej masy błędów. Niesławny Vampire: The Masquerade – Bloodlines (growe dinozaury pamiętają) był dopieszczonym majstersztykiem w porównaniu z Cyberpunk 2077. Zaś nie, nie mówię nic o zabawnych drobiazgach, które troszkę utrudniają zabawę. Więc po prostu lawina wszelkiej maści niedociągnięć, spod której niewiele odda się zobaczyć.

Oczywiście, można stwierdzić, iż to wszystko da się załatać (jednak nie odda się następny raz zrobić pierwszego wrażenia), iż to dopiero kwestie techniczne, iż nie ma co histeryzować, że tak właściwie Cyberpunk 2077 jest miły.

Tak tak, żarty żartami, tylko raczej faktycznie jest z tym Cyberpunkiem 2077. Wybierało się nim zachwycić, i to wyskakuje jakiś błąd, który uniemożliwia dalszą zabawę. Dodatkowo w takich elementach bardziej wyobrażałem sobie, gdy taż atrakcja mogłaby robić również niezwykle wierzyłem w to, iż ona jest świetna, niż właściwie tego używał.

Miałem raczej wrażenie, że chodzę w możliwość beta, a nawet alfa i trzymał się na wspominaniu o aktualnym, jak taż albo inna scena


Wszystko o Demons Souls do Pobrania

Вторник, 05 Января 2021 г. 23:53 + в цитатник

Stworzenie dobrej zabawy na premierę nie jest otwarte. Producenci konsol umieszczają na listach ciekawe tytuły, którym zdecydowanie za często brakuje jednego – dodatkowego momentu na zakończenie rozwoju. Takich formie doświadczamy nawet na tak raczkującej generacji, ale PlayStation 5 jest całkiem najlepszy line-up w domowej historii, a najnowsza możliwość Bluepoint Games toż najmocniejsza produkcja podana na premierę japońskiej konsoli. Nie pełni docenią tytuł, jednak fani umierania będą zadowoleni. Który istnieje Demon's Souls (PS5) na PS5? Stawiamy na naszą recenzję.

Demon's Souls Remake oferuje znany świat w znaczących szatach

Od lat wyglądali na powrót Demons Souls, tymczasem Sony nie zdecydowało się na naturalne odświeżenie sztuce oraz dorzucenie jej do zwiększonego katalogu ekskluzywnych gier na PS4. Graczom przyszło poczekać nieco dłużej, tylko dzięki tej książki Bluepoint Games dobitnie udowodniło, że Shadow of the Colossus nie był „faktem przy pracy”, a amerykańscy mistrzowie remake'ów zmierzyli się z hitem i umiejętnie go zmienili. Zadanie nie chodziło do najlepszych, ponieważ pierwowzór rozpoczął nowy punkt w naszej branży – od tego okresu gracze ponownie chcieli umierać.

Recenzowany Demon's Souls powraca w prywatnym najmocniejszym wydaniu: istnieje wtedy ciągle bardzo wymagająca praca z bardzo charakterystycznym systemem walki, a jednocześnie niewymuszająca jednej drogi progresji. Po pierwszej godzinie wprawieni w bojach gracze odprawią z kwitkiem pierwszego bossa, powrócą do Nexusa również zaczną podróże po kolejnych światach. W moim doświadczeniu deweloperzy nie chcieli zbyt mocno ruszać legendy, więc przemierzając kolejne lokacje często wiedziałem, gdzie mogę spodziewać się wrogów – idąc do Tower of Latria miałem gwarancja, na kogo trafię lub gdzie wymagam się udać, żeby spotkać Maneatera. Ponownie po ulicy do Leechmongera zabłądziłem, a ogromną ilość razy zginąłem, dokonując błędnego wyboru ważny w Valley of Defilement. Te klimatyczne elementy zostały zachowane, jeżeli to spędziliście w oryginale dziesiątki godzin, zatem będziecie zajmować się produkcją wykorzystując wszystkie przejścia, uwypuklając niedoskonałości wrogów i poszukując przyjemność z wszelkiego pokonanego przeciwnika. Tytuł robi taką tąż radość jak za czasów PlayStation 3, a wszystko przybrało niespotykanych wcześniej rozmiarów.

Chodzi po raz inny nie wybacza najmniejszych błędów, a potencjalnie „zwykły” przeciwnik może nas pogrążyć. W Demon's Souls Remake ponownie kolekcjonujemy dusze pokonanych rywali, i po powrocie do Nexusa ulepszamy naszego bohatera – łatwiej jednak napisać niż zrobić. Lata temu From Software nauczyło nas, że po każdej śmierci jesteśmy tylko samą nadzieję na odkupienie swoich win również podniesienie zdobytego dorobku, jednak gdy już następny raz topór wroga przedzieli naszą czachę: zbieramy od początku. W najnowszej pozycji Bluepoint Games umieranie boli, ale jeszcze nie świadczymy o złości wywołanej produkcją lub zbyt dużym poziomem trudności, i raczej zniecierpliwieniu paniką, przez jaką odbyli złych wyborów podczas tańca śmierci. W trakcie przemierzania kolejnych krain miałem często wrażenie, że inne Dusze są trudniejsze – po usunięciu z inicjatywą kilku dni wiem, gdzie jest „problem”.

Demons Souls poraża skalą. To remake z farb oraz kości

Tymże „przedmiotem” nie są nowe, niespodziewane ruchy przeciwników, wrzucenie kilkudziesięciu wrogów na malutkiej powierzchni, a toż jakże Demon's Souls Remake się prezentuje. W realizacji Bluepoint Games każdy boss zachwyca skalą oraz wykonaniem – Tower Knight jest szeroki, potężny, i od pierwszego spotkania poczujemy jego zdolność. Każdy atak nie tylko miażdży naszą skóra, natomiast skala „Wieży” mnie po prostu zachwyciła. Nie przewidywał, że tak tak może wyglądać zwykły rycerz, który również wymęczy jak nigdy dotąd. Skalą wroga szybko się zachłysnąć także przy spotkaniu z Flamelurkerem, jaki jest dziś bardziej oryginalny, a jego ogień emanuje niespotykanym wcześniej zasięgiem. Wielu problemów sprawił mi ponownie Dirty Colossusus, który pomimo braku zaskakującej gibkości, wielokrotnie potrafi zaskoczyć atakiem. Obrzydliwie wyglądają Leechmonger oraz Phalanx, których ciała są teraz dosłownie żyjącymi bytami, a podczas walk zwróciłem uwagę choćby na najkrótsze detale, z jakimi poradzili sobie deweloperzy. W wyborze bossów nie znajdziemy nowych rywali, zawsze jestem doświadczenie, że dużo graczy będzie kształtować się „znanych osobie” na nowo, ponieważ zespołowi udało zakończyć się znakomitego odświeżenia. Same etapy to natomiast nadal żmudna praca poprzedzona wieloma dużymi doświadczeniami – każdy boss ma własne słabe strony, więc gracze, jacy będą iść do pracy pierwszy raz będą potrafili z radością (oraz bólem) odkrywać ich sekrety.



Ogólnie gra olśniewa oprawą. Podczas konkurencji na Samsungu QLED Q800T regularnie doceniałem każdą przesiąkniętą mroczną atmosferą lokację – i obecnych w sztuce nie brakuje. Ponownie często bywamy ruiny, pogrążamy się w szaleństwie zespołów labiryntów, przeszukując drugie pomieszczenia i rozpoczynając nowe projekty. Każdy świat w realizacji potrafi zachwycić wykonaniem, oświetleniem i szeregiem efektów. Pamiętacie most palony przez przerośniętą jaszczurkę? Teraz kilkukrotnie przystanąłem, aby obserwować, jak taż bestia wyłania się z odrzuci oraz upiększa krajobraz swoim ognistym oddechem. Wspomniany Tower Knight jest rację wykorzystać naszą energię, natomiast jego niebiesko-biała poświata rozświetlała moje biuro podczas nocnej walki. Wygląda to zdecydowanie epicko i tu niemal podczas każdego starcia mógłbym wychwalać oprawę, wyszczególniając najmniejsze elementy. Bluepoint Games zaprezentowało aktualnie najlepiej wyglądającą pracę na PS5.

Demons Souls wówczas nie tylko zdumiewające lokacje, lecz również bardzo dopracowany dźwięk. Zespół Bluepoint Games wykorzystuje potęgę Tempest 3D, dzięki czemu podczas gry na słuchawkach bardzo łatwo określić, gdzie dokładnie znajdują się rywale a co najważniejsze – kiedy atakują. Ta myśl jest mocno wygodna w trakcie pojedynków z prostymi wrogami, ponieważ szybko określimy idący w polską stronę pocisk, a jeszcze podczas starć z bossami. Armor Spider w trakcie realizacji swojego indywidualnego ruchu rzucania pajęczyną wydaje specyficzny odgłos, który pozwoli określić, kiedy sieć prowadzi w polskim stylu. Gdy podłoże ulega zapłonowi (tutaj animacja została odrobinę zmieniona), postrzegamy jak ogień prowadzi w bliskim kursie. Na wszelkim ruchu w recenzowanym Demon's Souls Remake byłem zaskakiwany jak odrestaurowane lokacje oraz potwory współgrają z udźwiękowieniem – to świetne połączenie, które szanuje się podczas każdej pory spędzonej w realizacji. Twórcy odświeżyli cały soundtrack, a jednym ukłonem w charakteru oddanych fanów jest fakt, iż w stopniu usłyszycie część znanej obsady – deweloperzy umówili się z kilkoma aktorami oraz znowu nagrali znane kwestie, wykorzystując nowoczesną technologię.

Miłym dodatkiem do samej oprawy jest również Photo Mode, dzięki któremu wyłapiemy efektowne ujęcia: wprawdzie nie jestem fanem tej ofercie, z ciekawością wypróbowałem filtry. W realizacji pojawia się opcja nałożenia na ekran różnych barw, które robią nie tylko podczas wykonywania fotek, ale za ich uwagą na określone zmieniamy wygląd świata. Jeden z takich filtrów upodabnia grę do poważnego Demons Souls.

Demon's Souls wybrało odpowiedniego przyspieszenia

Nie mogę oczywiście powiedzieć, że w Demons Souls nie zmieniło się nic. Obecnie zawieramy większą opiekę nad postacią (8-kierunkowy roll), ale najistotniejsze jest upłynnienie rozgrywki. Twórcy pozwalają wybrać dwa sposoby – Performance Mode proponuje wyjściową rozdzielczość 1440p (do 4K) przy 60 klatkach na minutę, a Cinematic Mode dba o natywne 4K przy 30 fps. Nie umiem tutaj jednak świadczyć o płynnej zabawie w wszelkim miejscu, ponieważ podczas gry testowałem oba tryby a zwłaszcza podczas „płynniejszej rozgrywki” miałem kilkukrotnie okazję doświadczyć spadków animacji. Mam doświadczenie, że za wszelkim razem stara obecne niewielka wpadka, ponieważ do wybranych sytuacji wchodziło w czasie swobodnej eksploracji – gdy u nie wybierali się przeciwnicy i nic nie mówiło o nadmiernym wykorzystaniu energii konsoli. Wspominając o małych problemach, muszę wspomnieć, że Bluepoint Games dalej nie poradziło sobie z okiełznaniem kamery, która posiada wariować podczas spotkania kilku wrogów na małej powierzchni. Był nadzieję kilkukrotnie spaść z szerokiej wysokości, gdy system namierzania wyłapał złego wroga, a ja mając pewność, że jestem jeszcze za sobą odrobinę przestrzeni, runąłem w głąb.

Zespół Bluepoint Games doskonale zdawał sobie sprawę, że liczy się z jedną z najważniejszych zabaw w przeszłości PS3, a zarazem produkcją posiadającą dużą rzeszę fanów, którzy od lat liczyli na odświeżenie. Najpewniej z obecnego czynnika nie zmieniono takich zasad jak dzielenie się wiedzami ze świata z kolejnymi graczami (wszystko o czytać!). Ponownie tryb sieciowy dokonuje się przez system pozostawionych znaków, jednak ze powodu na wygrywanie w pracę przed premierą – nie był także okazji stoczyć pojedynków PvP. Twórcy jednak zapewniają, że także natomiast w ostatnim wypadku nie zdecydowali się na dużo silne modyfikacje. W grze powracają, choć są lepiej wyjaśnione, World Tendency, które gdy szybko widziałem – ponownie znajdują się z mieszanymi reakcjami. Studio jednak absolutnie nie chciało dotykać „podstaw”, przynajmniej nie świadczy to, że w badanym Demon's Souls nie natrafimy na zmiany. Już dzisiaj społeczność przybyła do tajemniczych drzwi, z których otwarciem będzie się teraz mierzyć, i istnieję jeden, że to wyłącznie początek sekretów wrzuconych do produkcji.

Demon's Souls Remake czerpie garściami z perspektyw PS5

Bluepoint Games otrzymało za zadanie nie tylko wprowadzić Demons Souls na inną generację, ale wykorzystać unikalne funkcje PlayStation 5. Teraz po spotkaniu bossa również doskonałej porażce, w Stronach gry w menu konsoli pojawia się duża możliwość przeskoczenia do wybranego przeciwnika – twórcy wiadomo nie ułatwiają działania także nie wrzucą nas tuż przed bramę, ale pozwalają przenieść się do wybranego świata (nie musimy mieć przez Nexus). W trakcie rozgrywki też możemy wykorzystać spośród pomocy – opracowano opcjonalne porady, które ułatwią kilka starć. Szczerze prowadząc nie chodzę do graczy, którzy szukają poradników tego standardu, lecz jestem gotowy, że mniej zaznajomieni z wyborem śmiało oraz z poczuciem ulgi wezmą z niewielu filmików – obecnie nie musimy szukać w Budowie najlepszych otwarty na walkę, bo te zostają zaproponowane przez system.

Twórcy kapitalnie wykorzystują kontroler DualSense – z jego głośnika płyną dźwięki, jeśli nasz miecz odbije się od podstawy rywala, a zarazem otrzymujemy niespotykane wcześniej sprężenie zwrotne. Haptyczne wibracje dodają grze nowego miejsca: systematycznie czujemy, jak przez wszystek pad przechodzi moc, a potencjał kontrolera jest nawet wykorzystywany w takich momentach, jak klasyczne niszczenie beczek. Tytuł w wszystkim pomieszczeniu czerpie garściami z haptyków, i wszystek atak rywali doświadczycie w bardzo zróżnicowany sposób. Bluepoint Games wyciągnęło dużo z unikalnych funkcji PS5 i zaszczepiło spożywa w badanym Demon's Souls.

Macie ten ćwiczący czas oczekiwania po drugiej glebie zafundowanej przez Old Hero? Teraz gra wczytuje się błyskawicznie również nie możecie nawet marzyć o zrobieniu kawy pomiędzy kolejnymi próbami. SSD w PlayStation 5 zostało dobrze wykorzystane – 27 sekund do włączenia gry, 10,5 sekundy do wczytania pierwszej rozgrywki, 8 sekund do zdobycia z Nexusa do jakiegoś ze światów, 5,5 sekundy przeskoczenia z jednego świata do różnego przy użyciu Kart (system PS5), a 7,5 sekundy zajmuje wskrzeszenie po śmierci. Koniec z odkładaniem na umieranie.

Demon's Souls pokazuje, jak powinno otwierać się nową generację PS5

Można prowadzić dużo na temat premierowych tytułów dla następnej generacji Sony oraz Microsoftu, jednak dzięki jednej grze Japończycy spełnili marzenia wielu miłośników, którzy z lat czekali na powrót Demon's Souls Remake. Produkcja From Software nie tylko powróciła, ona wyznaczyła nowy model. To remake niemal idealny.

Stworzenie dobrej zabawy na premierę nie jest przyjemne. Producenci konsol umieszczają na listach popularne tytuły, którym doskonale zbyt często brakuje jednego – dodatkowego czasu na zakończenie rozwoju. Takich sytuacji jesteśmy nawet na tak raczkującej generacji, ale PlayStation 5 ma zdecydowanie najlepszy line-up w prywatnej historii, i najnowsza oferta Bluepoint Games toż najskuteczniejsza produkcja zwrócona na premierę japońskiej konsoli. Nie wszyscy docenią tytuł, jednak fani umierania będą zadowoleni. Jaki jest Demon's Souls (PS5) na PS5? Stawiamy na własną recenzję.downloaduj.pl/

Demon's Souls oferuje swój świat w znacznych szatach

Demon's Souls Remake - recenzja gry - przygotowanie do wojny

Z lat liczyli na powrót Demons Souls, tymczasem Sony nie zdecydowało się na naturalne odświeżenie sztuki i przyłożenie jej do zwiększonego katalogu ekskluzywnych zabaw na PS4. Graczom przyszło poczekać nieco dłużej, tylko dzięki tej książce Bluepoint Games dobitnie udowodniło, że Shadow of the Colossus nie był „przypadkiem przy produkcji”, a amerykańscy mistrzowie remake'ów zmierzyli się z hitem oraz pewnie go zmienili. Działanie nie chodziło do najlepszych, ponieważ pierwowzór rozpoczął nowy dział w polskiej branży – od ostatniego etapu gracze ponownie chcieli umierać.

Recenzowany Demons Souls powraca w prywatnym najmocniejszym wyjściu: jest ostatnie jeszcze niezwykle wymagająca produkcja z bardzo charakterystycznym systemem walki, a dodatkowo niewymuszająca jednej drogi progresji. Po pierwszej godzinie wprawieni w bojach gracze usuną z kwitkiem pierwszego bossa, wrócą do Nexusa oraz rozpoczną jazdy po kolejnych światach. W moim przekonaniu deweloperzy nie chcieli zbyt dużo ruszać legendy, więc przemierzając kolejne lokacje często wiedziałem, gdzie mogę spodziewać się wrogów – chodząc do Tower of Latria miałem pewność, na kogo trafię lub gdzie muszę się udać, żeby spotkać Maneatera. Ponownie po ulicy do Leechmongera zabłądziłem, a dużą ilość razy zginąłem, dokonując błędnego wyboru jazdy w Valley of Defilement. Te klimatyczne elementy zostały zachowane, jeżeli to spędziliście w oryginale dziesiątki godzin, więc będziecie bawić się produkcją wykorzystując wszystkie przejścia, uwypuklając niedoskonałości wrogów również korzystając radość z jakiegoś pokonanego przeciwnika. Tytuł działa taką tąż radość jak za czasów PlayStation 3, a wszystko przybrało niespotykanych wcześniej rozmiarów.

Gra po raz drugi nie wybacza najmniejszych błędów, a potencjalnie „zwykły” przeciwnik że nas pogrążyć. W Demon's Souls Remake ponownie kolekcjonujemy dusze pokonanych rywali, i po powrocie do Nexusa ulepszamy naszego bohatera – łatwiej jednak napisać niż zrobić. Lata temu From Software nauczyło nas, że po jakiejś śmierci jesteśmy tylko jedną szansę na odkupienie swoich przyczyn również podniesienie zdobytego dorobku, jednak skoro już drugi raz topór wroga przedzieli naszą czachę: zbieramy z początku. W najróżniejszej pozycji Bluepoint Games umieranie boli, ale więcej nie informujemy o złości wywołanej produkcją lub zbyt wysokim poziomem trudności, a właściwie zniecierpliwieniu paniką, przez jaką dokonaliśmy złych wyborów podczas tańca śmierci. W trakcie przemierzania kolejnych krain był często wrażenie, że inne Dusze są trudniejsze – po usunięciu z inicjatywą kilku dni wiem, gdzie występuje „problem”.

Demons Souls poraża skalą. To remake z naturze i kości

Demon's Souls Remake - recenzja gry - Tower Knight

Tym „faktem” nie są nowe, niespodziewane ruchy przeciwników, wrzucenie kilkudziesięciu wrogów na małej powierzchni, oraz wtedy jakże Demons Souls się prezentuje. W sztuk Bluepoint Games każdy boss zachwyca skalą oraz wykonaniem – Tower Knight jest wysoki, potężny, a od pierwszego spotkania poczujemy jego siłę. Każdy atak nie tylko miażdży naszą stronę, natomiast skala „Wieży” mnie po prostu zachwyciła. Nie przyjmował, że tak dużo może robić zwykły rycerz, który również wymęczy jak nigdy dotąd. Skalą wroga szybko się zachłysnąć także przy spotkaniu z Flamelurkerem, który stanowi dziś bardziej oryginalny, a jego ogień emanuje niespotykanym wcześniej zasięgiem. Wielu problemów sprawił mi ponownie Dirty Colossusus, który mimo braku zaskakującej gibkości,


Wszystko o COD Cold War Pełna Wersja

Пятница, 18 Декабря 2020 г. 22:22 + в цитатник

Call of Duty: Cold War szuka swojej drogi… i imię jej reboot

W aktualnych latach Activision zdecydowało się na solidny reset swoich strzelanek. I owo nie jeden, a trzy! Najpierw przypomnieli nam o drugowojennych fundamentach wartości w Call of Duty: WWII, później podobne odświeżenie spotkało Call of Duty: Modern Warfare, a teraz przyszła zmianę na podserię Black Ops.

Trudno dziwić się takiej strategii, bo po tym, jak CoD wystrzelił w świat gracze wprost domagali się powrotu tej opinie na podłogę. To jedno dotoczy Black Opsa. Poprzednie odsłony cyklu czekały nas w coraz dziwniejsze futurystyczne realia, a koniec końców czwórka zupełnie zrezygnowała z kampanii fabularnej na sytuację rozbudowanego trybu wieloosobowego. Krótko mówiąc, było jeszcze dziwniej i dziwniej.

A wraz z Call of Duty: The Red Door toż się zmienia. Zabieg odświeżenia czarnej franczyzy został pomyślany analogicznie do „rebootu” Modern Warfare (podobieństwo jest wykorzystujące, nawet jeżeli mowa o stanie menu), a zatem cofamy się do samiutkich początków. Jest wówczas Zimna Wojna, Wietnam, Mason i Woods – wszystko to, za co pokochaliśmy pierwszego Black Opsa w 2010 roku.

Oraz chociaż efekt końcowy toż najcudowniejszy Black Ops od dziesięciu lat, że o odpowiednią ocenę tego tytułu. Niestety, zimnowojenna odsłona Call of Duty ma, również jak szpiedzy przechodzący przez pewną kurtynę, dwa oblicza natomiast na chyba nie ważna jej w wszyscy zaufać. Zapraszamy do pracy naszej oceny Call of Duty: Cold War!

Szpiegowska intryga w starym stylu

Call of Duty: The Red Door, również jak byłe części, prezentuje się tak naprawdę z niewiele równorzędnych elementów. Stanowi więc kampania fabularna, rozgrywki wieloosobowe, tryb zombie (którego jeden moduł przez pierwszy rok będzie na wyłączność dla platformy PlayStation) oraz CoDowe battle royale, czyli Warzone (natomiast ten obecni jest zaczerpnięty z Modern Warfare, dlatego nie będę się nad nim pochylać tutaj – już jak to stworzył we przejściach z Call of Duty Warzone). Zacznę a od ważnego z obecnych filarów nowego Black Opsa, czyli od kampanii fabularnej. Zwłaszcza, iż istnieje on bezpośrednio dużo wykonany.

Wyraźnie czuć w nim klimat pierwszej edycje czarnej serii. Odwołujemy się w toku do lat osiemdziesiątych z kilku niezłymi retrospekcjami z wojny w Wietnamie , a szpiegowska intryga ze złowrogim agentem Perseusem prowadzi nas przez uliczki Berlina Wschodniego, spadziste dachy Amsterdamu, bazy wojskowe w głębi Związku Radzieckiego również sporo różnych bardzo klimatycznych lokacji.

Tak właśnie, „czas” nie bez przyczyny powraca w współczesnym opisie. To słowo-klucz do opisania kampanii Call of Duty Cold War. Atmosfera jest łatwo niesamowita, a każda funkcja to taki mały wehikuł czasu. Do obecnego nie brakuje postaci popularnych z ostatnich odsłon, jak jeszcze smaczków, które odsyłają do częstej już historii Masona i Woodsa.

Intryga Call of Duty: Cold War naprawdę wciąga, natomiast w jednych zadaniach (przeważnie) zwolniono z masakrowania setek przeciwników na sprawa bardziej przyjemnej, niemal filmowej narracji. Istnieją natomiast regularne „trzęsienia ziemi”, zwroty prac i ogromne napięcie między bohaterami tego zimnowojennego dramatu.

Co więcej, pokuszono się więcej o kilkoro eksperymentów z normą. Wprowadzono to system oznaczania przeciwników przez lornetkę, zadania polegające na skradaniu, w jakich mamy trupy po szafach, i nawet wybory, które działają (widać nie radykalnie, a przecież) na czas opowieści.

Wszystko to robi, że takiej kampanii ani w Black Opsie, ani w zespole w Call of Duty nie istniałoby od baaardzo dawna. Brakuje jej wprawdzie kilka do stanu seniory z 2010 roku, ale tak niewiele. I wspaniała szkoda, że tryb wieloosobowy oraz zombie nie wzbiły się na bliskie wyżyny wirtualnej zabawy.

Co nowego w budów, umarlaku?

Trudno się rozwodzić nad trybem wieloosobowym Call of Duty Cold War, ponieważ nie jest w nim nic szczególnie odkrywczego. Dostaliśmy raz jeszcze tę jedyną formułę, którą Call of Duty od lat powtarza nas uwodzić. Spośród ostatnim, iż jej dokonanie jest jakby ciut gorsze, niż, dajmy na ostatnie, w Modern Warfare.

Wspomnę tylko mimochodem o miernej grafice, która jaskrawo kontrastuje z oprawą wizualną kampanii. Mimochodem, bowiem nie stanowi więc najniezwyklejsza cecha tego zabiegu oraz ją dokładnie ważna aby jeszcze wybaczyć – wiadomo, w sieciowych potyczkach chodzi przede każdym o płynność rozgrywki.

Bardziej przeszkadza wyraźne zwolnienie tempa animacji (lub to przeładowania, czy rzucania granatów), co czyni, że całość przedstawia się bardzo kulawo. Zniknęło coś z tej wielkiej CoDowej dynamiki starć. Jasne, podobny zabieg zastosowano obecnie w Call of Duty: WWII, ale tam ale tak uzupełniało się wtedy w ogólne „spowolnienie” rozgrywki. Tutaj trudno uznać to zbyt wartościowy i przemyślany zabieg, raczej za źle wyliczone potknięcie. darmowe gry kulki

Mapy z zmianie bywają niekiedy bardzo aktywne (gdy na dowód trzy okręty między którymi chodzimy na tyrolkach), ale znowu – brakuje im przemyślenia. Są niekiedy niepotrzebnie delikatne również sprzedaż chaotyczne. To toż dotyczy te uzbrojenia, atutów dodatkowo w zespole projektowania klas. Dostajemy raz coraz w treści właśnie to jedyne, co w Modern Warfare, tylko gdy gdyby słabsze, mniej ekscytujące, nie tak inteligentne oraz satysfakcjonujące.

Owszem, pokuszono się także o parę nowości, takich jak system Brudna Bomba, jaki stanowi nowym eksperymentem z zasadą Battle Royale, jednak zaś jemu brakuje końcowego szlifu. Podobnie ponadto jest z drugimi nowinkami, których jest po prostu za chwila, lub są nie dość efektowne by pozwoliły nowemu Black Opsowi na dłużej zapaść mi w świadomość.

Z trybem zombie jest mało identycznie kiedy z stałym „multi”. Dostajemy mapę, która przenosi nas między bunkry gdzieś w Polsce i powoduje pruć do zombiaków. Nowością jest tylko tryb Grad Kul (to dziś on istnieje czasowym „exem” Sony). Łączy on w sobie mapy regularnego trybu wieloosobowego oraz ograniczone pole walki przypominające trochę tryb battle royale.

Do ostatniego mamy uzbrojenie, które wybieramy już przed walką, a wówczas możemy stosować z regularnych klas bez potrzeby zbierania ekwipunku po drodze, tak kiedy przedstawiało wtedy środowisko w ubiegłych odsłonach Zombie. Toż ono zapewnia nam do konkurencje z umarlakami oraz pojawiającymi się z momentu do czasu bossami.

Nie istnieje to natomiast jakaś rewolucja w współczesnej swej konwencji odpierania kolejnych fal zombiaków, jaka stanowi niemal tak kobieta jak jeden CoD. Ale w przeciwieństwie do starych większości tym całkowicie nie pokuszono się o odpowiednią fabułę, ciekawych bohaterów, czy nawet jakieś super-zdolności. Tego wszelkiego tu zabrakło. W wszelkim razie na ten okres, bo kto wie, czy inne aktualizacje nie przyniosą zmian.

Co za tym chodzi, poza kampanią fabularną Call of Duty: The Red Door samo przypomina takiego zombiaka, który jak żyje, przecież tak jakby nie żył. Niby ekscytuje, a nie ekscytuje, niby wprowadza jakieś nowości, jednak nie do tyłu… No tak, to suma „na niby”. Zupełnie jak gdyby część fabularna pochłonęła całą energię oraz pomysłowość twórców.

Call of Duty: The Red Door – czy warto kupować?

Na ostatnie wydarzenie tak właściwie wszystek musi odpowiedzieć sobie tenże. Jeśli chce Ciż na ekscytującej hollywoodzkiej działalności w czasie Zimnej Wojny, to odnajdziesz w Call of Duty: Cold War prawdziwą perełkę. Nie zawiedziesz się!

Jeśli i w CoDach szukasz przede każdym wciągającego trybu wieloosobowego, do którego dołączone są inne atrakcje pokroju zombiaków, to nowy Black Ops łatwo nie jest najwłaściwszą drogą. Tak teraz zostać przy Modern Warfare, które tworzy to jedyne, ale bardzo dużo.



Na koniec muszę te wspomnieć o konkretnej liczbie błędów CoD: Black Ops - Cold War, które jeszcze powinieneś wziąć pod uwagę, bo skutecznie uprzykrzają zabawę. Część z nich więc wyłącznie męczące drobiazgi, ale niektóre potrafią nieźle napsuć krwi. W którymś punkcie na przykład utraciłem każde moje postępy w kampanii (całe szczęście, że posiadał zapasowego „sejwa” w chmurze).

Chciałbym to podsumować, iż na takiego Black Opsa czekałem od dekady. Chciałbym, a nie mogę. Na pewno liczył na taką kampanię fabularną – o, tak, ona stanowi znakomita. Nie umiem jednak napisać tegoż o Call of Duty: The Red Door jako całości. Jest mi ale być szansę, że Activision, kontynuując rozpoczętą w Modern Warfare praktykę regularnych sezonowych aktualizacji, co coś ponad poprawi. Jednak albo będzie wówczas taka zmiana, na którą liczę? Czas pokaże!

Ocena końcowa Call of Duty Cold War

+ rewelacyjna hollywoodzka kampania fabularna

+ niezła oprawa audiowizualna kampanii

+ świetny klimat zimnej wojny, podkreślany przez efektowne przerywniki filmowe

+ powrót znanych sylwetek oraz nawiązania do starych części

+ parę ciekawych nowości w wojny również systemie wieloosobowych

- mało efektowne oraz gorsze niż w starych częściach rozgrywki sieciowe

- nijaki tryb zombie

- bardzo popularna grafika trybu wieloosobowego

- wielu mniejszych i ważniejszych błędów

Wymagania sprzętowe Call of Duty: The Red Door

Minimalne: Intel Core i3-4340 3.6 GHz / AMD FX-6300 3.5 GHz 8 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 670 / Radeon HD 7950 lub lepsza 175 GB HDD Windows 7(SP1)/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i5-2500K 3.3 GHz / AMD Ryzen 5 1600X 3.6 GHz 12 GB RAM karta grafiki 4 GB GeForce GTX 970 / Radeon R9 390 lub lepsza 175 GB HDD Windows 10 64-bit

Ultra: (4K / ray tracing) Intel Core i9-9900K 3.6 GHz / AMD Ryzen 7 3700X 3.6 GHz 16 GB RAM karta grafiki 10 GB GeForce RTX 3080 lub lepsza 250 GB HDD Windows 10 64-bit



Поиск сообщений в cillenmaka
Страницы: [1] Календарь